Miałam napisać post na bloga, o tym jak radzić sobie z brakiem weny, i wiecie co? Nie mogłam się za niego zabrać! To chyba dostatecznie pokazuje, że niemoc twórcza dotyka każdego. Czasem w najmniej spodziewanym momencie, bo w gruncie rzeczy doskonale wiem, co chcę Wam przekazać.
Nie wiem jak Wy, ale ja podczas twórczej niemocy czuję się okropnie. Jestem na siebie zła, bo przecież mam całkiem sporo pomysłów, które chciałabym zrealizować. Tymczasem za żadne skarby nie mogę zmusić się do pracy. Dlaczego? A no dlatego, zbyt duża ilość pomysłów powoduje w głowie chaos. Warto wtedy wynotować sobie wszystkie koncepty. Dzięki uporządkowaniu pomysłów, łatwo będzie wybrać jeden i od niego zacząć.
Jeśli czujecie wszechogarniającą niemoc twórczą, warto zrealizować jeden pomysł, ten najprostszy. Jeśli jednak brakuje Wan nawet prostych pomysłów, nie ma się czym przejmować, bo i na to mam sposób. Słyszałam kiedyś takie mądre słowa, brzmiały mniej więcej tak “Jeśli nie masz weny, zacznijcie malować, wtedy wena przyjdzie sama”. Warto przy tym pamiętać, że nie ważne co rysujecie, zacznijcie nie oczekując żadnych zadowalających efektów. Ważne jest, aby po prostu się trochę “rozrysować” bo nawet jeśli nie urodzi się z tego nic (Waszym zdaniem) wartościowego, to zawsze będziecie o jedno ćwiczenie do przodu.
Codziennie warto coś narysować, cokolwiek. To rygor, który narzuciłam sobie sama, bo wiem, że każda przerwa rozleniwia i po takim “odpoczynku” dużo trudniej wrócić do pracy. Warto zatem wyrobić w sobie ten nawyk, możecie nawet wybrać określoną godzinę w ciągu dnia, aby nie było wymówek. Budzik też może okazać się pomocny, minimum pracy to na przykład dziesięć minut, i nie ma przebacz, przez dziesięć minut siedzicie i rysujecie, nawet jeśli będą to tylko bazdroły. Nadal warto. Za to może się okazać, że po tych dziesięciu minutach ochota na więcej przyszła sama.
Pomysły nie rodzą się w próżni. Tutaj poruszę kwestię tego, skąd brać pomysły. Na prelekcjach, w których uczestniczę, na spotkaniach autorskich, i (o zgrozo!) w wywiadach, które udzielam, ciągle pojawia się pytanie “Skąd bierzesz pomysły?” I pół żartem, pół serio można by odpowiedzieć – z głowy. Aby jednak mieć w głowie pomysły, trzeba coś robić, czymś się interesować, gdzieś bywać, coś czytać, oglądać, podróżować, rozmawiać, ale przede wszystkim obserwować i być ciekawym świata, który nas otacza. Nikt nie potrafi tworzyć siedząc zamknięty w czterech ścianach, bo jesteśmy istotami społecznymi, zanurzonymi w kulturze i to ona i inni ludzie nas napędzają. Dlatego mam dla Was ćwiczenie: spędźcie jeden dzień na aktywnym obserwowaniu tego, co się wokół Was dzieje. Szukajcie tej jednej rzeczy, którą chcielibyście narysować, może to będzie zabawna rozmowa, może to będzie jakiś widok, albo obca osoba, którą miniecie na ulicy, a która zaintryguje Was swoim wyglądem lub zachowaniem.
Jeśli powyższy sposób wydaje Wam się nieco zbyt trudny i nie wiecie na co zwracać uwagę, możecie zacząć od czegoś prostszego. Nie trzeba od razu wymyślać koła na nowo. Pomysł na inspirację, o którym zaraz Wam opowiem, to alternatywa lub uzupełnienie własnych pomysłów. Co roku jesienią, artyści z całego świata biorą udział w wyzwaniu zwanym Inktoberem. Pomysłodawcą jest Jakie Parker, który w 2009 roku zaprosił innych twórców do wspólnej zabawy. Wyzwanie polegało na codziennym rysowaniu czarnym tuszem (flamastrem, atramentem, długopisem) jednej rzeczy z listy tematów przygotowanych na każdy dzień października. Możecie stworzyć własną listę tematów (np. uczucia na każdy dzień, codziennie inny kot, codziennie inna roślina, etc.). Możecie też poczekać do października i skorzystać z oficjalnej listy, którą z pewnością się pojawi. Świadomość, że inni pracują nad tym samym co Wy, jest bardzo budująca i sprzyja kreatywności. To, że inni artyści biorą udział w wyzwaniu, pozwoli Wam zaobserwować jak jedno zagadnienie można przedstawić na różne sposoby. Dzieje się tak dlatego, gdyż każdy twórca nieco inaczej zrealizuje pomysł. Sprytna inicjatywa, prawda? Koniecznie weźcie w niej udział.
Niedawno pisałam o tym, jak w ogóle zacząć tworzenie i publikowanie w internecie.
Jeśli umknął Wam mój ostatni tekst, koniecznie zerknijcie TUTAJ:
Dzięki, że jesteście ze mną!
Jestem kreatywna, a Ty? – Kawa na poddaszu pisze:
[…] nie mam takiego warsztatu i umiejętności. Czytając w sieci o kreatywności trafiłam na artykuł Jak radzić sobie z brakiem weny Beaty „Ari” Smugaj, autorki projektu „Lisie sprawy”. Spodobało mi się to, […]
Tuszdziernik (Inktober) 2018 - Lisie Sprawy i październik pisze:
[…] Jak radzić sobie z brakiem weny? – Lisie Sprawy – Porady o Od 0 do 100 k fanów – czyli jak zacząć […]